Pokazywanie postów oznaczonych etykietą łódź. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą łódź. Pokaż wszystkie posty

2009/06/01

Tydzień Weganizmu ŁÓDŹ 2009 czerwiec

W związku z Tygodniem Weganizmu, zapraszam na k50...


4 czerwca

na squacie k50
o godzinie 17:30
- zaczynamy filmem "Recepta na klęskę" (Recipes For Disaster). Film eko-eksperymentalny. Reżyser, mieszkaniec Finlandii konwertuje życie swoje i rodziny na "ekologiczne". Dla ekologów, wegetarian film może być momentami zaskakujący, z racji rozwiązań, na które wpadł reżyser, a zarazem "królik doświadczalny" - John Webster. "Recepta na klęskę" może posłużyć dobrymi przykładami co robić, a czego nie robić, aby uratować Planetę.
- później głos zabierze Joanna Smulska, absolwentka biotechnologii. Asia ma poprowadzić rozmowę nt. wegetarianizmu i weganizmu.
- dostępne będzie dobre wegańskie jedzenie, będzie można kupic lub wypożyczyć ziny, czasopisma i książki z biblioteki Wyzwolenie.
- koniec spotkania na k50 przewidujemy na godzinę 19:45, a później zapraszamy na kolejny pokaz (organizowany przez inną grupę) na pasażu Rubinsteina.


6 czerwca, w sobotę

o godzinie 15:00
- (nie?)powtarzalna okazja spotkania z psem, który od urodzenia jest weganinem. On ma trochę do powiedzenia na temat, a jego opiekun jeszcze więcej..
- kilka krótkich filmów o tematyce wegańskiej, eko i rowerowej oraz dyskusja
- wegański "szwedzki stół" czyli "daj kilka zeta i jedz do oporu"
- może (!) koncert niespodzianka...
- tak jak pierwszego dnia (4.06) dostępne papiery do wypożyczenia lub kupienia


K50 (Łódź, ul. Kopernika 50, blisko ul. Łąkowej)


plakat: http://bayimg.com/image/eaaaaaacf.jpg


WEGE ŁÓDŹ / V-ŁÓDŹ
www.vegspace.com/wegelodz
www.myspace.com/vlodz

INICJATORZY AKCJI TYDZIEŃ WEGANIZMU
www.empatia.pl

INNE MIASTA
www.wegetydzien.pl


ps. prosimy o nieprzyklejanie naszych plakatów WSZĘDZIE GDZIE SIĘ DA, bo gania nas przez to urząd.. ;) przecież w kraju Prawa i POrządku to nie wypada!

2009/04/21

Dzisiejsze łódzkie rewelacje...

Express Ilustrowany

Proces inwalidy oskarżonego o znęcanie się nad psem

dziś
Oskarżony zaprzeczał przed sądem, że notorycznie katował czworonoga.

Takiej sprawy jeszcze w Polsce nie było. Przed sądem rejonowym na Widzewie rozpoczął się w poniedziałek proces dwudziestoletniego inwalidy z ul. Karpiej, oskarżonego m.in. o to, że w 2008 roku katował własną protezą (nogi) swojego owczarka niemieckiego - wówczas szczeniaka - Tajfuna. W sumie zeznawać ma jedenastu świadków.

Pobity pies przebywa teraz w schronisku dla zwierząt.

Kwadrans po godzinie 12 na sali rozpraw sądu przy al. Piłsudskiego pojawiło się osiem osób, jednak nie było wśród nich oskarżonego Mateusza Sz. Po odczytaniu aktu oskarżenia i zeznań inwalidy, sędzia rozpoczęła przesłuchiwanie świadków. Gdy o swojej wizycie przy ul. Karpiej opowiadał jeden z członków Łódzkiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, nagle na salę wszedł Mateusz Sz.

- Przepraszam, ale nie dostałem zawiadomienia o sprawie - mówi oskarżony.

- Mam przed sobą list z adnotacją o odmowie odbioru przez adresata - odpowiada sędzia Ewa Bielawska-Cegielska. - Albo lekceważy pan sprawę, albo jest pan w konflikcie z listonoszem.

Oskarżony zaprzeczał, że notorycznie katował zwierzę.

- Tylko raz zdarzyło mi się kopnąć psa protezą, gdy pewnego dnia wróciłem z pracy i okazało się, że pies załatwił się na podłogę i narobił bałaganu. Uczyniłem to jednak niezbyt mocno, bo inaczej spadłaby mi proteza. Żałuję tego, co zrobiłem - mówi młodzieniec.

Kopniak okazał się jednak na tyle silny, że złamał Tajfunowi tylną łapę, co potwierdził leczący go później weterynarz. Ze zdjęć rentgenowskich wynika, że pozostałe kończyny zwierzęcia także nosiły ślady uderzeń oraz wynaturzeń mogących być skutkiem niedożywienia i braku ruchu.

Wczoraj przesłuchano jedynie pięcioro z jedenastu świadków. W lipcu w widzewskim sądzie stawią m.in. ci, którzy policji opowiadali o rozlegających się w kamienicy przy ul. Karpiej piskach Tajfuna.

Główny bohater dramatycznych wydarzeń ma się dziś dobrze. Przebywa pod opieką Ewy Nawalny, wiceprezes ŁTOnZ, która zwróciła się do sądu o zmianę adopcji z czasowej na bezterminową.

Za znęcanie się nad zwierzętami grozi do roku więzienia, a w przypadku przestępstwa ze szczególnym okrucieństwem - do dwóch lat pozbawienia wolności.

(tas) - Express Ilustrowany
Zobacz opinie (13)







Tato, mamo! Z mięsa coś wychodzi

Marcin Markowski
2009-04-21, ostatnia aktualizacja 2009-04-21 16:46

Nasz czytelnik chciał zbadać plasterek karkówki, a kazali mu przyjść z żywą świnią

W niedzielę była ładna pogoda, więc pan Piotr zapakował rodzinę do auta i pojechał na działkę. W południe rozstawił grilla i położył na ruszcie pokrojoną w plasterki karkówkę. - Tato, mamo! Z jednego plasterka coś wychodzi - spostrzegło dziecko.

- Rzeczywiście, na mięsie pojawiły się takie białe witki, jakby glizdki. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałam - opowiada mama, pani Anna.

Pan Piotr schował podejrzany plasterek do foliówki i nazajutrz - zamiast do pracy - pojechał do Sanepidu przy ul. Wodnej. - Inne plasterki z tego samego kawałka mięsa wcześniej jedliśmy. Chcieliśmy mieć pewność, że nic nam ani naszym dzieciom nie grozi - wyjaśniają rodzice.

Ale w Sanepidzie mięsa zbadać nie chcieli. Nawet nie wyjęli z torby, by rzucić okiem. Odesłali do Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii przy ul. Proletariackiej. - A tam z kolei powiedzieli, że badają wyłącznie żywe zwierzęta. Gdybym przyszedł ze świnią, mogliby sprawdzić, ale plasterka badać nie będą - relacjonuje pan Piotr.

Zapytał, co ma robić. - Puławy! - usłyszał. Tam jest instytut, który zbada plasterek. Ale musi go tam zawieźć, w dodatku na własny koszt. Może też reklamować mięso w sklepie.

Pan Piotr do Puław nie pojechał. Wrócił do domu i schował karkówkę do lodówki.

- Mięsem zajmuje się inspekcja weterynaryjna. Ma laboratoria i ustawowe kompetencje. Nasz pracownik wyposażył pana Piotra w tę wiedzę, a nawet zadzwonił na Proletariacką i uprzedził o jego wizycie. Postąpił więc prawidłowo - twierdzi rzecznik Sanepidu Zbigniew Solarz.

Pracownica Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii, która w poniedziałek rozmawiała z panem Piotrem, wczoraj o jego mięsie rozmawiać już nie chciała. Odpowiedziała nam e-mailem: "Czytelnik chciał wykonać badanie w kierunku obecności pasożytów. Tutejsze laboratorium nie posiada akredytowanej metody badawczej w tym kierunku, w związku z powyższym badania nie wykonano."

- W milionowym mieście nikt nie chce lub nie potrafi zbadać podejrzanie wyglądającego kawałka mięsa. Każdy tylko odsyła, a ja chcę w końcu wiedzieć, co jedliśmy - grzmi pan Piotr.

KOMENTARZ - Aż chce się rzucić mięsem

"Cholera jasna! Won mi stąd, jeden z drugim! Będzie mi tu kłaki rozrzucał! Panie! Tu jest kiosk RUCH-u! Ja... Ja tu mięso mam!" - krzyczała ekspedientka w "Misiu" Stanisława Barei, nakręconym dawno temu w PRL-u. Dziś mięso spowszedniało, dlatego aż takiej atencji dla karkówki nie wymagam. Ale wymagam, by w rozlicznych inspektoratach, stacjach, inspekcjach miejskich, powiatowych czy wojewódzkich była choć jedna osoba, która ma zarówno prawo, jak i możliwość zbadać podejrzany kawałek mięsa. W Łodzi, nie w Puławach! Cholera jasna!

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

2009/02/19

[PL] NIKT nie chce kopalni węgla w okolicy Łodzi/Zgierza (Rogóźno)

Express Ilustrowany:

Nie dla kopalni odkrywkowej w Rogóźnie

dziś

Jednomyślnie - 34 głosami - łódzcy radni przyjęli wczoraj stanowisko, w którym sprzeciwiają się budowie w okolicach Zgierza kopalni odkrywkowej węgla brunatnego. Stanowisko rady trafi teraz do ministra środowiska, który wydaje koncesję na powstanie kopalni. Decyzję radnych oklaskami przyjęli mieszkańcy gminy Zgierz, którzy z transparentami zjawili się na sesji. Przekonywali, że budowa kopalni oznacza konieczność przesiedlenia 3,5 tys. mieszkańców, bowiem jej powierzchnia będzie większa niż zakładu w Bełchatowie, zmieniona zostanie także struktura wód podziemnych w Łodzi i może wyschnąć większość studni głębinowych w mieście.

Zobacz opinie (5)




SONDA Z GW na temat kopalni + artykuł
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35153,6241568,SONDA__Co_sadzisz_o_kopalni_wegla_pod_Lodzia_.html





inny artykuł:

Lepper przyblokuje kopalnię. A nawet da w ryj

Piotr Wasiak
2009-02-18, ostatnia aktualizacja 2009-02-19 10:35

Fot. Marcin Wojciechowski / AG

Przewodniczący Samoobrony przyjechał do wsi Biała żeby wesprzeć rolników w blokowaniu budowy kopalni węgla brunatnego w Rogóźnie. - Nie zamierzam od razu walić nikogo w ryj, ale jeśli będzie trzeba, wiem, jak uderzyć - krzyczał ze sceny w remizie


Fot. Marcin Wojciechowski / AG
Fot. Marcin Wojciechowski / AG
Fot. Marcin Wojciechowski / AG
Przed budynkiem ochotniczej straży pożarnej Andrzeja Leppera przywitał tłum. Przyszło ponad trzysta osób. Część nie zmieściła się do sali. - Nie przyjechałem robić tu żadnej rewolucji, ale jeśli będzie trzeba, sam stanę w blokadzie. To, co dzisiaj dzieje się w ochronie środowiska, to dramat. Najpierw trzeba rozmawiać. Jeśli nie przyniesie to rezultatów, podejmiemy inne kroki. Z mojej strony mogę wam zapewnić pomoc prawną i przygotowanie niezbędnych ekspertyz - mówił Lepper.

Przestrzegał mieszkańców, aby nie dali się skusić na pieniądze. - Będą klęczeć, motać, oferować nie wiadomo ile złotówek i obiecywać, że przeniosą wam gospodarstwa. Nie wierzcie im. Gdzie przeniosą pięć tysięcy rolników i to jeszcze teraz, w dobie kryzysu? - pytał.

Andrzej Prochoń z łódzkiej Samoobrony zapewniał, że jeśli będzie trzeba, zablokują całą Łódź. - Staniemy w dwóch miejscach na "Gierkówce", na trasie Skierniewice - Radomsko i przy wszystkich trasach wylotowych. Nie będzie można wjechać ani wyjechać. Nawet kolej odetniemy - krzyczał przez mikrofon. Po chwili dodał jednak: - Ale może poczekajmy, aż będzie trochę cieplej.

Gdy jeden z mężczyzn spytał dlaczego Lepper nic nie zrobił dla rolników jako wicepremier, sala zaczęła buczeć. - Nasłuchał się w telewizji tej propagandy burżuazyjnej - krzyczał jeden z mieszkańców.

Później Lepper zaczął swoje tradycyjne przemówienie przedwyborcze. Mówił o dotacjach na owoce miękkie i ile to rolnicy dostawali za jabłka, zboże i mleko, gdy on był w rządzie.

Część mieszkańców przytakiwała po każdym wypowiedzianym słowie, część nie wierzyła, że cokolwiek pomoże. - Próbuje ludziom w głowie zamieszać. Przygotowuje się do wyborów, żeby znowu mieć wygodną posadkę - uważał pan Zdzisław.

Najwięcej było jednak osób jak Andrzej Gola: - Nie głosowałem na niego ani nie podzielam jego opinii, ale w naszej sytuacji musimy chwytać się wszystkich sposobów. Chcą zabrać nam wszystko, co mamy, więc trzeba się ratować. Jeśli choć trochę pomoże, to już będzie coś.

Lepper na pytanie, czy to część kampanii wyborczej, odpowiadał: - Ci ludzie poprosili mnie o wsparcie, więc przyjechałem. Zawsze byliśmy z rolnikami, więc i teraz ich nie zostawimy. Niech każdy to robi.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź


[PL] Łódzkie ostre koło

2009/02/11

[PL] CHWDK.org - przeciw kopalni pod Zgierzem/Łodzią

ministerstwo srodowiska może wydać koncesję na zbadanie złoża przez KWB "Adamów", zatrzymać może to tylko duża ilość petycji i protestów.

info i "petycja"
http://chwdk.org/

o zbieraniu podpisow pod petycja przez poslanke PO
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,6258085,_Nie__dla_kopalni_wegla_pod_Zgierzem.html

policja lapie ludzi (na polecenie gminy) rozklejajacych plakaty przeciw kopalnii
http://miasta.gazeta.pl/lodz/1,35136,6257622,Kto_przeciw_kopalni_jest_przeciwko_nam_.html


Ólotka

luty 11th, 2009 Kategoria Jak to się robi, KBW Adamów

Dostałem dziś rano od Agaty zdjęcie kopalnianej ulotki.

Może jestem złośliwy, a może się nie wyspałem. Wg mnie, albo zatrudniona przez Kopalnię agencja PR sama płaci żeby ją zatrudniać, albo to jakiś rodzinny biznes w jednopokojowym biurze gdzieś w Poznaniu.

ulotkaTu jakiś węgielek, tu jakieś drzewko, i oczojebny brązik na pistacjowym tle. Literówki. Znów wysiadła autokorekta w Wordzie. No i komunikat “dowolne kształtowanie terenu“. Już się czuję jak w filmie Science Fiction. Dzielni Ziemianie lądują na Marsie i zaczynają terraforming. Po dwóch tygodniach spędzonych z laserami i teleporterami, mamy zieloną przestrzeń z rajskimi wodospadami, wypełnioną śpiewem kolorowych ptaków.

Bezpieczeństwo zbiorników wodnych? Wolne żarty. Prezes Orlikowski niech ubierze się w strój cheerleaderki i zaśpiewa mieszkańcom Koźmina przebój Britney Spears “Oops! I did it again”. Nam może śpiewać “Give me baby one more time” :). Ciekaw jestem w jaki sposób zamierza to zrobić. I jak zamierza pozbyć się wypłukiwanej słonej wody.

Możliwość realizacji projektu źródeł geotermalnych“. Dostawmy jeszcze kotły ze smołą i będzie uzdrowisko. W piekle jest dość ciepło…

Jeśli ktoś uważa że taka ulotka - o żenująco niskim poziomie - i edytorskim, i merytorycznym - jest w stanie przekonać zamieszkałą w okolicy ludność, to mogę śmiało przewidzieć reakcje :). Panowie/Panie z Image PR! Daliście dupy! Trzeba było zrobić rozpoznanie demograficzne. Nie spodziewajcie się że w okolicach mieszka ciemna popegieerowska ludność. Tu są ludzie w większości swej dobrze wykształceni, osadnicy z miasta i świadomi kitu, który wciskacie. To jest po prostu obraźliwe, że pokusiliście się o taki tani chwycik.

2009/01/21

[PL] Morderca psa zapłaci grzywnę... [Łódź]



Express Ilustrowany

Lekarz skazany za zastrzelenie psa

dziś

45-letni lekarz Andrzej D., oskarżony o zastrzelenie psa, został wczoraj skazany przez bałucki sąd grodzki na karę grzywny w wysokości trzech tysięcy złotych. Do tego doszła nawiązka w kwocie dwóch tysięcy złotych (z przeznaczeniem na ochronę zwierząt) i koszty sądowe, które przekroczyły tysiąc złotych. Sąd orzekł też przepadek broni.

Oskarżony (z prawej) i jego obrońca nie stawili się wczoraj na ogłoszeniu wyroku; publikujemy zdjęcie z poprzedniej rozprawy... Sędzia Michał Błoński nie miał wątpliwości w kwestii winy oskarżonego.

- Wina oskarżonego nie budzi najmniejszej wątpliwości, Andrzej D., zabijając psa, naruszył ustawę o ochronie zwierząt - podkreślił w uzasadnieniu wyroku sędzia Michał Błoński. - Pojęcie strachu i zagrożenia podsądny wprowadził dopiero na sali rozpraw, chcąc poprawić swoją sytuację procesową. Wcześniej nie mówił o tym ani on, ani jego żona.

Oskarżony nie przyszedł na ogłoszenie wyroku. Nie było też jego obrońcy.


Do zdarzenia doszło 13 kwietnia ubiegłego roku. Andrzej D. był na wycieczce rowerowej z żoną i córką. Obok roweru, na smyczy biegł ich pies. U zbiegu ulic Uprawnej i Kujawskiej zwierzę miało zostać zaatakowane przez dużego czarnego mieszańca (oględziny psów nie wykazały jednak śladów pogryzienia). - Bałem się o żonę, a w pierwszym rzędzie o córkę, która ma 11 lat - mówił przed sądem lekarz.

Pies, który pojawił się na drodze, nie zaatakował nikogo z rodziny D. Choć - zdaniem sądu - nie było zagrożenia, Andrzej D. sięgnął po broń. Padły cztery strzały. Śmiertelnie ranne zwierzę zwaliło się na ziemię.

Zastanawia fakt, dlaczego Andrzej D. na rodzinną wycieczkę rowerową wziął ostrą broń. - Było kwietniowe słoneczne popołudnie, wzdłuż drogi domy, zagrożenie żadne - rozważał sędzia Michał Błoński.

Sąd przywołał też zeznania świadka Jacka M., również lekarza, który opowiedział o zdarzeniu sprzed kilku lat, kiedy to oskarżony miał wyciągnąć z kabury pistolet i mierzyć do jego dwóch psów. Podsądny zaprzeczył, jakoby takie zdarzenie miało miejsce.

Andrzej D. uzyskał zezwolenie na broń ponad 6 lat temu. Feralnego dnia po raz pierwszy użył pistoletu.

(st) - Express Ilustrowany

Zobacz opinie [express]

[jutro dodam swój komentarz, tutaj]

2009/01/02

[PL] Nowa kopalnia węgla w Łódzkiem [z GW]

Niżej artykuł z Gaz Wyb, a ja w skrócie powiem, że inwestorzy wspierani przez władzę chcą odebrać ludziom ziemię, zniszczyć przyrodę i dodatkowo obciążyć Planetę. Czy w Łódzkiem nie słyszeli o globalnym ociepleniu?

r6mx


Nowa kopalnia węgla w Łódzkiem?

Joanna Blewąska
2009-01-01, ostatnia aktualizacja 2009-01-02 09:43

Pod Zgierzem ma powstać kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego. Zyski to nowe miejsca pracy i wysokie podatki dla gminy. Cena: dwa tysiące rolników może stracić gospodarstwa.

Zobacz powiekszenie
Fot.Radosław Jóźwiak / AG
Paweł Ignaczak pokazuje gospodarstwo, w miejscu którego może powstać kopalnia
Inwestycją interesuje się Kopalnia Węgla Brunatnego "Adamów". - Za dziesięć lat skończy się węgiel w naszych trzech złożach Władysławów, Adamów, Koźmin - mówi Grażyna Jachna-Filipczuk z KWB Adamów.

Do tego czasu ma ruszyć nowa inwestycja. Kopalnia wystąpiła już o możliwość dokładnego badania złoża pod Zgierzem. Zgodę - tzw. koncesję na rozpoznanie - wydać może minister środowiska. Po tej ocenie kopalnia podejmie decyzję, czy warto inwestować.

Przyznaje jednak, że są już opracowania, które wskazują, że złoża są bardzo cenne. Przeprowadzone w latach 50. badania geologiczne zlokalizowały 700 mln ton węgla brunatnego, czyli ok. 4 proc. zasobów krajowych. Nazwano je Złożem Rogóźno. Zajmują ok. 1,6 ha i rozciągają się między Bądkowem, Warszycami, Wolą Branicką, po Gieczno, Lorenki, Wypychów, Astachowice, Kotowice, Władysławów, Besiekierz Nawojowy i Rudny. Nowa odkrywka miałaby ok. 20 km kw. Kopalnia wykupi teren tylko pod nią, plus 150-metrowy pas dookoła wyrobiska na studnie odwodnieniowe. Propozycję wykupu gospodarstw i ziem otrzyma prawdopodobnie 2 tys. mieszkańców gminy Zgierz.

Kopalnia zapłaci za ziemię, budynki i wycinkę drzew. - Rodzice zainwestowali 95 tys. zł, by dostosować 21-hektarowe gospodarstwo do wymogów Unii Europejskiej - opowiada Paweł Ignaczak, syn gospodarzy ze wsi Besiekierz Nawojowy. - I co teraz? Kto zwróci te pieniądze?

Zenon Stolarek, dyrektor ds. rozwoju w Adamowie, zapewnia, że cena za wykup uwzględnia takie sytuacje, a kopalnia zwykle stosuje do wyliczeń rekompensaty wartość odtworzeniową. - Mieliśmy już taki przypadek; doszliśmy z właścicielem do porozumienia - dodaje.

Jego zdaniem, trudno mówić o cenach za ziemię czy budynki. - Nie da się uśrednić. Rozmowy prowadzimy indywidualnie z każdym gospodarzem - tłumaczy Stolarek.

Przyznaje, że niektóre negocjacje kończą się w sądzie. - Ale to sporadyczne przypadki. W zdecydowanej większości obie strony są zadowolone.

Martwią się też gospodarze z okolicznych wsi, których gospodarstwa nie będą wykupione. A na polach odwodnionych przez kopalnię, ich zdaniem, nic nie urośnie. - W okolicy złoża wody podziemne występują 5 m pod powierzchnią ziemi - twierdzi Jachna-Filipczuk. - I tak nie mają więc wpływu na wegetację roślin, bo te nawadniane są deszczem.

Przyznaje, że odkrywka miałaby wpływ na łąki, bo tam wody podziemne są tuż pod powierzchnią. - I w takich sytuacjach rzeczoznawca nakazuje nam wypłacić odszkodowanie - dodaje.

Grzegorz Gula, wójt gminy Zgierz: - Będę stał po stronie mieszkańców i ich interesów. Ale nie ukrywam, że taka inwestycja bardzo by się gminie przydała. Tak duży podatnik sprawi, że będą pieniądze na drogi, chodniki.

Wójt wie, że część rolników może być niezadowolona, chociażby z samej konieczności przeprowadzki. - Ale cała gmina ma 11 tys. mieszkańców. I może sporo zyskać - pokazuje to najlepiej przykład Kleszczowa, do którego spływają podatki z kopalni Bełchatów - mówi.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

2008/12/27

[PL] "Obrońcy" zwierząt = mordercy zwierząt

"Obrońcy" zwierząt = mordercy zwierząt
Ciąg dalszy.
Z łaski swojej, szanowni wege/weganki - napiszcie pare slow sprzeciwu. Te komentarze naprawde oddają część głosu tzw. ogólnej opinii więc wypadałoby jakiś głos rozsądku tam zamieścić
http://lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/938851.html

2008/12/18

[PL] 18.12 Kilkoro anarchistów z Łodzi uczciło pamięć zabitych przez policję towarzyszy.

Ich komunikat:

By oddać cześć zabitym aktywistom (Alexandros Grigoropoulos i Carlo Giuliani) zapaliliśmy im symboliczne
świeczki na pomniku ofiar faszyzmu na Radogoszczu.

Zapraszamy innych do składania kwiatów i zapalania zniczy w tym miejscu.

Nie zapomnimy nigdy zbrodni państwa, popełnionych w imię "prawa i porządku".


ostatnia fota z indy pl

2008/12/16

[PL] Łódź - lekarz zastrzelił psa - ciąg dalszy.

18 kwietnia Andrzej D zastrzelił psa, który zaatakował jego zwierzę. "Miałem broń, więc strzeliłem" tłumaczył lekarz. Niedawno pojawił się nowy świadek w sprawie, inny lekarz, który również miał do czynienia z tym wariatem. Andrzej D. straszył go bronią i zastrzeleniem zwierzęcia, którym opiekował się lekarz. Prawo nadal chroni bogatych i ustawionych, sprawy ciągną się latami, a jak już ukaże się winnego krzywdzenia zwierząt... nawet za zabicie - nie będzie siedział. Więc gdzie jest sprawiedliwość? Wydaje mi się, że nie w rękach organów ścigania i sądownictwie.





Sprawa zastrzelenia psa
amk
2008-12-16, ostatnia aktualizacja 2008-12-16 19:43

Proces lekarza oskarżonego o zastrzelenie psa na ulicy. Pojawił się świadek, który twierdzi, że Andrzej D. nie pierwszy raz wyciągnął broń w obawie przed psem.

Andrzej D. jest oskarżony o to, że 18 kwietnia bez powodu zabił zwierzę. Tak relacjonował ten dzień w prokuraturze: wybrał się z żoną i córką na przejażdżkę rowerową. Ich pies biegł przy rowerze pana na smyczy i w kagańcu. Gdy wracali do domu, wybiegły na nich dwa psy bez kagańców. Jeden z nich - duży czarny mieszaniec, przypominający doga - rzucił się na ich czworonoga. - Mój pies bronił się i pociągnął za smycz, zrzucając mnie z roweru - opowiadał śledczym Andrzej D. - Obcy pies złapał mojego za szyję. Krzyczałem, ale nie mogłem go spłoszyć. Byłem przerażony. Moja żona i dziecko też. Miałem broń, więc strzeliłem.

Pies, którego trafiły cztery kule, wykrwawił się.

Prokuratura twierdzi jednak, że między psami doszło do szarpaniny, ale agresja atakującego psa nie była skierowana wobec oskarżonego i jego bliskich. Dlatego oskarżyła go o nieuzasadnione zabicie zwierzęcia.

Wczoraj przed śródmiejskim sądem grodzkim stanął ostatni świadek. To Jacek M., także lekarz i sąsiad oskarżonego. Opowiedział o zdarzeniu sprzed czterech lat. - Moje dwa psy - szczeniak spaniela i wiekowy bernardyn - wydostały się na ulicę. Szedł tam oskarżony z kobietą i dzieckiem, towarzyszył im pies. Moje czworonogi podbiegły do niego. Zwierzęta jedynie obwąchiwały się. Tymczasem oskarżony wyjął broń i krzyknął do mnie: "proszę zabrać psa, bo będę strzelał". Celował raz we mnie, raz w psy. Zabrałem psy i odszedłem. Pytałem potem sąsiadów, co to za czubek chodzi po osiedlu z bronią.

- Jak to się stało, że pan został świadkiem w tej sprawie? - dopytywał obrońca Andrzeja D.

Jacek M. tłumaczył: - Po tym zdarzeniu sprzed lat miałem dzwonić na policję, ale dałem sobie spokój, bo pracowałem wtedy w innym mieście. W kwietniu przeczytałem w prasie o zastrzeleniu psa na ulicy. Skontaktowałem się z właścicielami tego zwierzaka. Powiedziałem, że takich zachowań nie można tolerować i że będę świadczyć w tej sprawie.

Andrzej D. wszystkiemu zaprzeczył: - Takie zdarzenie z moim udziałem nie miało miejsca.

Dlatego sąd postanowił skonfrontować obu lekarzy i odroczył proces do stycznia.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź

komentarze GW



mój komentarz:
Zastanawiające jakim trzeba być idiotą żeby w takich sytuacjach (zarówno ta przedstawiona przez świadka jak i sama sprawa zastrzelenia) nie dość że wyciągnąć broń i straszyć, to jeszcze strzelić do zwierzęcia (NIE RAZ LECZ CZTERY RAZY!!!). Zwykły strzał ostrzegawczy w powietrze rozwiązałby sprawę, albo mógł odciągnąć zwierzęta. Rozwiązań jest masa, ale ten człowiek, który ciągle wozi ze sobą pistolet widocznie wybiera najłatwiejsze, a zarazem najbrutalniejsze rozwiązania. Najgorsze jest to, że po całej sprawie być może nadal będzie mógł posiadać broń. Czy władze odbiorą mu pistolet dopiero gdy zastrzeli żonę lub dziecko podczas kłótni? Czy sprawa nie jest na tyle oczywista, aby tego człowieka skazać natychmiast i odebrac broń? Widocznie nie, bo prawo chroni kasiastego lekarza, a jak jeszcze przysmaruje to wymiga się od odpowiedzialności. W dodatku, później nikt mu sprawiedliwości nie wymierzy, bo boi się tego samego prawa... Rządy, sądy, policja - kogo chronią i komu pomagają? Na pewno nie normalnym ludziom, ani zwierzętom.
-r6mx



[PL] Łódź - nowe auta pałkerów oraz trupy skażone c.d. - express i./d.ł.

Policjanci w nowych autach

dziś

Do komend policji w województwie łódzkim trafiło wczoraj 11 nowych oznakowanych radiowozów kia cee'd.

Do końca roku funkcjonariusze wzbogacą się jeszcze o 18 nieoznakowanych pojazdów. Mają to być fiaty brava z silnikami Diesla Multijet o pojemności 1,9 litra i mocy 150 KM (trzy pojazdy tej samej marki, ale z silnikami benzynowymi, mają od niedawna strażnicy miejscy). W sumie do policjantów w regionie łódzkim trafi w bieżącym i przyszłym roku 128 radiowozów. Ich zakup został dofinansowany przez samorządy województwa.




Mięso jednak skażone dioksynami

dziś
Zakład Mitmar sprowadził mięso z Irlandii, które zawierało rakotwórcze dioksyny

Potwierdziły się najgorsze obawy mieszkańców woj. łódzkiego. Wieprzowina z Irlandii, która trafiła do zakładów Mitmar w Głownie, zawiera rakotwórcze dioksyny. Zawartość niebezpiecznej substancji została przekroczona dziesięciokrotnie!

Wczoraj do Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Łodzi dotarły wyniki z laboratorium Państwowego Instytutu Weterynarii w Puławach.

- Dziesięć razy wyższy niż dozwolony poziom dioksyn został wykryty w ostatniej partii boczku, która do Głowna trafiła 8 grudnia - informuje Jerzy Riabinowski, zastępca wojewódzkiego lekarza weterynarii w Łodzi. - Mięso zostało zapieczętowane, a we wtorek będzie zniszczone. Ta partia zawierała 21,5 tony boczku.

Od września zakłady Mitmar sprowadziły z Irlandii łącznie 80 ton wieprzowiny. Blisko 60 ton trafiło już do przetwórni na terenie pow. łódzkiego wschodniego. Zostało przetworzone i sprzedane. Niestety, nie ma żadnej możliwości sprawdzenia, czy nie zawierało trujących dioksyn.

- Termin przydatności do spożycia tych wyrobów upłynął 19 listopada - mówi Jerzy Riabinowski. - Produkty dawno zniknęły ze sklepów, zostały już zjedzone. Nie będziemy się nimi zajmować, nie stworzyły zagrożenia dla życia lub zdrowia.

Klientów uspokaja prof. Anna Brzozowska z Katedry Żywienia Człowieka Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. - Na zachorowania narażone są osoby, które spożyły duże dawki skażonego mięsa albo jadły je przez dłuższy czas - tłumaczy prof. Brzozowska. - Wszystko zależy od tego, jakie ilości zostały zjedzone. Konsumentom, którzy zjedli tylko kawałek skażonego mięsa lub wędliny, nic nie grozi.

Argumenty naukowców nie przekonują wielu mieszkańców naszego województwa. Panika ogarnęła nie tylko głownian.

- Skażone mięso i przetwory mogły być wszędzie - podkreśla Janina Barczyńska z Łodzi. - Teoretycznie nieduże dawki nie są groźne, ale nie wiemy, czy inne produkty także nie zawierały tego świństwa. Może się okazać, że za kilka lat zachorujemy i wszystkie tłumaczenia nie będą nic warte.

Tłumaczyć nie zamierzają się za to szefowie Mitmaru. Przed tygodniem przygotowali lakoniczne oświadczenie, z którego wynika, że firma jest znaczącym importerem mięsa z obszaru całej Unii, a dalsze decyzje leżą po stronie Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej. Wczoraj żaden przedstawiciel zakładu nie chciał z nami rozmawiać, a w Mitmarze... spokojnie świętowano wigilię.

Wczoraj pojawiły się też wyniki badań próbek mięsa z Wielkopolski i Mazowsza. W próbkach boczku z zakładu w woj. mazowieckim poziom dioksyn został przekroczony aż ... 400 razy. Partia ta liczyła niespełna dwie tony mięsa. Inna próbka z tego zakładu w ogóle nie miała dioksyn.

Znacznie więcej szczęścia mają mieszkańcy Wielkopolski. Wieprzowina z Irlandii, która trafiła do chłodni w Grodzisku Wielkopolskim, została już przebadana. Jak poinformował Wojciech Wasiewicz z Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii w Poznaniu, przebadane próbki są zgodne z unijnymi wymogami. Mięso nie zostanie wycofane ze sprzedaży, trafi do przetwórstwa, a następnie do sprzedaży.

Do Polski z Irlandii importowano 660 ton wieprzowiny. Mięso dostarczono do zakładów w Łódzkiem, na Mazowszu i w Wielkopolsce. Część partii ciągle jest badana, wyniki mają być znane w najbliższych dniach. W pobranych wcześniej próbkach, z wyjątkiem tych z Głowna i częściowo z woj. mazowieckiego, nie było przekroczonego stężenia dioksyn. Import wieprzowiny z Irlandii został wstrzymany, sprawę monitoruje Komisja Europejska.

Zobacz opinie (4)


Zostań weganinem!

2008/12/15

[PL] Skażone trupy pomordowanych zwierząt dotarły do woj. łódzkiego

z gaz wyb:

W skażonym mięsie z Irlandii wykryto dioksyny

IAR 2008-12-15, ostatnia aktualizacja 2008-12-15 10:59:15.0

W próbce mięsa, sprowadzonego do Polski z Irlandii, wykryto dioksyny. Zastępca Głównego Lekarza Weterynarii Krzysztof Jażdżewski powiedział IAR, że poziom szkodliwej substancji został dziesięciokrotnie przekroczony.

Skażone mięso trafiło do województwa Łódzkiego. Krzysztof Jażdżewski dodał, że boczek, z którego pochodzi próbka, został w całości zatrzymany przez inspekcję weterynaryjną i będzie zniszczony.

W badanych poprzednio próbkach poziom dioksyn nie przekraczał normy. Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach kiontynuuje badanie mięsa z innych regionów.

Do Polski z Irlandii trafiło 698 ton surowego mięsa sprowadzonego przez 4 importerów. 380 ton zostało zużyte do produkcji wyrobów i wędlin, które już znalazły się w sprzedaży. Na wszelki wypadek Sanepid wycofuje te produkty ze sklepów. Również surowe mięso zostało wycofane z handlu.

IAR



weganizm ?

2008/12/14

[PL] Nacjonaliści żrą gówno 13.12 2008 Łódź

Wczoraj (13.12) nacjonaliści z NOP i ONR jako Łódzki Ruch Chujowy (ŁRCh - ŁRN) postanowili pobrudzić swoimi stopami łódzkie chodniki. Przywitaliśmy ich jak należy witać nacjonalistę - ich pochód obrzuciliśmy prezentami złożonymi z gówna i szczyn. Smacznego, skurwysyny!

Zjechało się tego tałatajstwa ok. 50-70 sztuk. Liczymy w tym także dzieci i starców. Postanowiliśmy w wolnej chwili przywitać obcą cywilizację w naszym mieście.

Kilkaset plakatów zostało rozklejonych rano w Łodzi, głównie na trasie przemarszu nacjonalistów (od pas Schillera do pl Wolnosci) ale także na dworcach i w przejściach podziemnych.
"70 rzeczy które musi umieć nacjonalista i policjant"? 69 i pałowanie(się)! (foto dołączone) (Była to parodia narodowego hasła o gotowaniu i 69, skierowanego do kobiet... Nas nie razi homoseksualizm, nie mamy problemów z seksualnością w przeciwieństwie do narodowców, więc mamy nadzieję, że każdy rozumie do kogo skierowane były plakaty.)
Przed swoim przemarszem, zjeby zaczęły zrywać plakaty, ale i tak dużo zostało w centrum miasta, dziś może będą, ale szczerze wątpię, bo co jeśli dzieci to zobaczą ?!?!!


Witamy nacjonalistów w Łodzi i zapowiadamy wesołe przygody!

Podczas pochodu zostali obrzuceni kilkudziesięcioma prezentami złożonymi z gówna, szczyn i innego pasującego do nacjonalizmu - syfu. Na pewno wieczór mieli znakomity ha ha ha
Mam filmik z tego wydarzenia, ale tak mówiąc między nami - GÓWNO WIDAĆ bo było ciemno !!!

Na mieście chodzą słuchy, że kilkunastu dostało w mordy przed, w trakcie i po, ale generalnie uciekali.

Niewątpliwie, tak jak napisali to na forach, wyprawę mieli udaną ha ha ha

---

Dzisiejsze akcje przeciw nacjonalizmowi i innym ścierwom specjalnie dedykujemy pamięci A.A.Grigoropoulosa zamordowanego przez faszystowską policję w Grecji oraz anarchistycznym towarzyszom robiącym rewoltę.

Przeciw wszystkim totalitaryzmom - przeciw komunizmowi państwowemu, narodowemu socjalizmowi. Przeciw nacjonalizmowi. Przeciw policji. Przeciw rządowi i multikorporacyjnym ścierwom.

Nie brać jeńców!

-ANARCHISTYCZNA BRYGADA ALEXA G.



jutro foty z ich demonstracji i może jakieś filmiki jak nacjonaliści żrą gówno -
na blogu

2008/12/09

[PL] Łódź - Kropek ma zbudować ścieżki rowerowe



Prezydent Łodzi został zobowiązany przez radnych, by do końca roku powołać zespół, który ustali, jak budować w naszym mieście dobre drogi rowerowe. Ale zespołu nie ma, a w przyszłym roku powstanie tylko 5 km rowerowych tras
cały artykuł


2008/12/05

[PL] Czarny Sztandar Records, ruch anarchistyczny w Łodzi itd - wywiad z Wilą

Wywiad z Wilą z Czarny Sztandar Records

Oprócz informacji o CZSZ Recs, jest trochę historii ruchu anarchistycznego i innych oddolnych w Łodzi, w Polsce. Zainteresowani dziękują za dobre słowa :] Pozdrawiamy i polecamy lekturę całego wywiadu. Poniżej fragment:

Czym jest Czarny Sztandar Records? Od kiedy istniejecie i co robiliście przez te lata?

Czarny Sztandar Records to inicjatywa wydawnicza, powołana do istnienia przez ludzi związanych z ruchem anarchistycznym w Łodzi. Została założona w roku 2000. Naszym pierwszym pomysłem było zbieranie i wydawanie archiwalnych nagrań pieśni anarchistycznych i rewolucyjnych z różnych okresów z różnych zakątków świata. Za zadanie postawiliśmy sobie odkrywanie i przedstawianie muzycznej tradycji rozmaitych ruchów wolnościowych, wraz z tłem historycznym i tradycjami im towarzyszącymi. Na tę chwilę mamy wydane, że tak powiem, cztery i pół składanki: pieśni hiszpańskiej rewolucji 1936, historyczne pieśni włoskiego ruchu anarchistycznego, szwedzki chór feministyczny wykonujący klasyczne utwory rewolucyjne i składankę z muzyką z krajów postsowieckich, zainspirowaną Machnowszczyzną: „Wolność albo śmierć”. Pół to owoc naszej współpracy z Irokez Records, zbiór kawałków polskich kapel punkowych, wydany w 2007 r.

Jak finansujecie wasze wydawnictwa? Na co przeznaczacie zyski?

Cóż, na samym początku robimy zbiórkę między sobą, żeby zapłacić za remastering, płyty i druk okładek. Po pierwszym wydaniu (i czasie, który dystrybucje potrzebują na sprzedanie naszych płyt i zapłacenie nam) zazwyczaj jesteśmy w stanie opłacić wszystkie koszty, więc nie jest tak źle. Przyjmujemy zasadę, że wszystko „ekstra” przekazujemy lokalnym projektom anarchistycznym i wolnościowym, jak na przykład opłata czynszu za lokal Federacji Anarchistycznej, kupno materiałów, czy ksera (i naprawianie go raz za razem). Przy okazji pracy nad ostatnią płytą, nawiązaliśmy nowe kontakty z białoruskimi anarchistami i, opierając się na nich i zyskach ze sprzedaży tej składanki, mamy nadzieję rozkręcić kampanię wsparcia i informacji dla ruchu na Białorusi. Na początku w Polsce, ale później – zobaczymy.

Działacie od dłuższego czasu w dość ciekawym mieście – Łodzi. Jak zmieniła się sytuacja ruchu anarchistycznego w Łodzi na przestrzeni tych wszystkich lat? Jak wygląda dzisiaj?

Taaa, Łódź była zawsze dziwnym miejscem. Upadłe miasto przemysłowe, prawdziwe zadupie, najbiedniejsze z dużych polskich miast, gdzie miały miejsce szalone (ale prawdziwe!) historie, jak załogi ambulansów mordujące pacjentów, żeby przekazać ich ciała domom pogrzebowym i dostać część zysku z ubezpieczenia, rodzice zabijający własne dzieci i trzymający ich ciała w domu w beczkach z kiszoną kapustą. Policja strzelająca do studentów podczas Juwenaliów z ostrej amunicji, załadowanej przez pomyłkę... Jednocześnie wspaniałe miejsce, z legendarną załogą hard core/punk i zabójczą firmą antyfaszystowską. W Łodzi był pierwszy squat w Polsce. Wydaje mi się, że to wszystko ukształtowało również nasz ruch anarchistyczny, na początku i w połowie lat dziewięćdziesiątych. Mi udało się załapać na koniec tego okresu, kiedy to był jeszcze „ruch”, bez wyraźnych podziałów na różne sceny, kiedy większość punków była do pewnego stopnia działaczami anarchistycznymi, wszyscy działacze walczyli z naziolami a później wszyscy szli razem na imprezę do budynku zasquatowanego przez niezależnych artystów. Myślę, że całe pokolenie, które wyrosło na przemianie systemowej, było bardziej świadome i aktywne. Wyrastało
mnóstwo inicjatyw ekologicznych i politycznych, na demonstracje przychodziło 400 – 500 osób, czasem kończyło się to dymami. Pierwsza fala trwała jeszcze przez mniej więcej dwa lata, później przyszły nieuniknione podziały na ludzi zorientowanych bardziej „politycznie” i bardziej „kontrkulturowo” i, przede wszystkim, rozczarowanie i frustracja nad warunkami życia i brakiem perspektyw dla zmian, których chcieliśmy i które uważaliśmy za możliwe. Przez to wiele osób wyemigrowało, albo zwyczajnie „wyrosło” z aktywizmu. Na ich miejsce, pod koniec lat dziewięćdziesiątych, przyszła nowa załoga. To oni, ludzie, którzy w 1998 założyli Federację Anarchistyczną, byli w centrum ruchu przez następne pięć lat. Poza dolewaniem oliwy do ognia, udało nam się osiągnąć parę rzeczy: wysłaliśmy duży oddział na zamieszki do Pragi w 2000, byliśmy na większości dużych akcji w Polsce, wystartowaliśmy z łódzkim Food Not Bombs, zmobilizowaliśmy też około 100 osób podczas szczytowego punktu protestów antywojennych, we współpracy z iracką mniejszością w Łodzi. Na koniec, co może być najważniejsze, wyszliśmy z kręgu studentów i młodzieży, by współtworzyć ruch anarchosyndykalistyczny w roku 2003. Po strajku w łódzkim Uniontexie i zamieszkach w Ożarowie Mazowiecki, stworzyliśmy łódzką komisję Inicjatywy Pracowniczej, niezależnego, anarchosyndykalistycznego związku zawodowego. W 2004 kolejna fala ludzi odeszła z ruchu. Niektórzy towarzysze doszli do wniosku, że tylko poświęcając się całkowicie działalności związkowej mogą widzieć szanse dla radykalnych zmian społecznych. Po wejściu do Unii Europejskiej wiele osób wyjechało zagranicę, przez sytuację ekonomiczną w Polsce – brak pracy i ogólny brak perspektyw. Z tej załogi zostało w FA pięć – sześć osób, część z nich jest aktywna od dziesięciu lat. Dołączyła do nas nowa grupa ludzi, głównie studentów o przekonaniach anarchistycznych. Tak więc załoga anarchistyczna dzisiaj liczy około 15 osób, jest też komisja związku zawodowego, ekipa radykalnych wegan, ściśle związanych z anarchistami, zaprzyjaźniona załoga antyfaszystowska i scena hc/punk, zawsze zainteresowana sprawami, którymi zajmują się anarchiści. Tak jak chyba wszędzie, ludzie przychodzą i odchodzą. Nasze cele są bardzo odległe i idealistyczne podejście młodych ludzi często jest weryfikowane przez codzienność życia w społeczeństwie kapitalistycznym, ale i – co przyznaję ze smutkiem – słabość ruchu. Cierpi on na brak ciągłości a często doświadczenia. Część bardzo aktywnych osób po roku, dwóch rozczarowuje się potrzebą ciągłej walki o zaangażowanie innych osób. Wierzę jednak, że te problemy uda się pokonać – ruch bez formalnych struktur odzwierciadla zawsze aktualną sytuację – może nagle podupaść, by równie nagle rozkwitnąć. Wraca do nas część starych aktywistów z nowymi pomysłami, więc zobaczymy...

...

W Łodzi od paru miesięcy funkcjonuje nowy squat. Czy zamierzacie korzystając tego udogodnienia rozszerzyć swoją działalość np. o organizowanie imprez muzycznych?

Tak jest, pozdrowienia dla załogi K50! Tak jak mówiłem, część inicjatyw w Łodzi umiera, ale rodzą się nowe. Przez ostatnie cztery lata w Łodzi nie było żadnej zasquatowanej przestrzeni, a teraz – malutka ekipa, dzięki swoim wysiłkom i poświęceniu, daje radę otworzyć starą fabrykę, przygotować miejsce i zorganizować porządne wydarzenie. Na początku listopada mieliśmy duży, 4-dniowy festiwal poświęcony weganizmowi i sprawom społecznym, z koncertem na końcu. Być może największe wydarzenie na przestrzeni kilku lat! Nie mamy na razie żadnych planów związanych z tym miejscem, jednak super by było zorganizować kolejny festiwal, przedstawiający różne inicjatywy wolnościowe w Łodzi, zakończony porządną imprezą.



CAŁOŚĆ http://www.czsz.bzzz.net/czarny/node/1013



2008/12/01

Sołtysówka (Łódź-Nery)

Mógłby być squat, ale czy komuś chciałoby się żyć z dala od głównej drogi i blisko lasu i pól? Ha ha ha

SOŁTYSÓWKA ŁÓDŹ-NERY (całkiem blisko ul. Transmisyjnej, niegdyś wioska Nery, idąc od ostatnich bloków na Janowie przy Rokicińskiej należy się kierować na prawo w las, nie do Andrespola...)



więcej zdjęć slide

2008/11/29

Wielki Brat w Łodzi

Łódzka policja ma nowy pojazd, oprócz wideo-obserwacji ruchu drogowego, posłuży także do inwigilacji... "Dzięki urządzeniom, w które mercedes został wyposażony (m.in. kamery, monitory, nagrywarki, podsłuchy) można rejestrować dźwięk i obraz zdarzeń nawet ze znacznej odległości.




Express Ilustrowany: Policja ma nowy superpojazd

28.11 2008
- Skrzyżowanie ul. Pabianickiej z al. Jana Pawła II policjanci obserwowali za pomocą kamer zainstalowanych na wysokim maszcie.

Wczoraj łódzka drogówka urządziła polowanie na kierowców za pomocą naszpikowanego najnowocześniejszą elektroniką, supertajnego wozu, wartego ponad 1,2 mln zł.

Choć urządzenie pracowało zaledwie kilka godzin, zainstalowane na nim kamery sfilmowały wyczyny kilkuset kierowców.

- 24 piratów drogowych ukarano wysokimi mandatami karnymi - mówi asp. Wojciech Milecki z sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.

Biały mercedes bus na cywilnych numerach rejestracyjnych z antenami na dachu, zwany w policji ruchomym stanowiskiem dowodzenia, prowadził działania w dwóch miejscach. Przed południem na skrzyżowaniu ul. Żeromskiego z al. Mickiewicza. Później obserwowali sytuację na skrzyżowaniu ul. Pabianickiej z al. Jana Pawła II. Zaparkowano go wówczas na ul. Przyszkole. Policjanci obsługujący superwóz wysunęli w górę antenę zamontowaną na wysokim maszcie i za jej pomocą monitorowali skrzyżowanie. Widzieli kiedy zmieniają się światła i który kierowca jadący ul. Pabianicką w stronę śródmieścia skręca w al. Jana Pawła II ze środkowego pasa lub przejeżdża skrzyżowanie na czerwonym świetle. Na kierowców łamiących przepisy czekali funkcjonariusze w oznakowanych radiowozach na al. Jana Pawła II i ul. Pabianickiej (za skrzyżowaniem). Obsługa ruchomego stanowiska dowodzenia przez radio przekazywała im informacje o kierowcach naruszających przepisy drogowe.

Policja zapowiada, że tego typu działania będą kontynuowane.

Supermercedes na wyposażeniu Komendy Wojewódzkiej Policji jest od niedawna. Takiego auta w Łodzi nie ma żadna jednostka policji w kraju. Dzięki urządzeniom, w które mercedes został wyposażony (m.in. kamery, monitory, nagrywarki, podsłuchy) można rejestrować dźwięk i obraz zdarzeń nawet ze znacznej odległości. Auto ma być wykorzystywane m.in. podczas zabezpieczania przez policję meczów piłkarskich, imprez masowych oraz działań operacyjnych.

(em) - Express Ilustrowany

2008/11/26

[PL] Futro To Morderstwo 25.11 - relacja

fot. xOzzyx

Wczoraj (25.11.08) jak co roku, w Łodzi odbyło się demo w Dzień Bez Futra. Kilkanaście osób protestowało w przejściu podziemnym przy dużym centrum handlowym, a później w samym centrum - pod sklepem Simple. Futro to morderstwo!

tekst (r.) i zdjęcia (xOx) pod adresem http://www.toya.net.pl/~alt/relacja.pdf [pdf]