2009/03/14

15.03 DEMO W ZWIAZKU Z BRUTALNYM MORDERSTWEM - SKIERNIEWICE

Wszystkich, którzy chcą razem z nami zamanifestować swój sprzeciw
wobec tego strasznego okrucieństwa zapraszamy na marsz milczenia.

Niedziela (15.03), zbiórka 11.30 pod miejskim ratuszem (w rynku)
SKIERNIEWICE

wiecej info (foty)
http://www.dogomania.pl/forum/f402/ludzie-bestie-w-skierniewicach-kim-jest-osobnik-ktory-zrobil-cos-takiego-133208/

2009/03/11

[movie/film] Robin of stray dogs /// Robin Hood z Thessalonik

bez brutalnych scen /// no brutality


Robin of stray dogs from ironlord on Vimeo.

A Jimmy Samaras did a fortune in Hollywood in the 50-60's as a physiotherapist of most of the stars of the period. Former Hollywood health guru (78), once close friend to stars sach as Sinatra, Monroe, Lancaster, Mastroianni, Heston, Savalas and many other famous people - is now a bankrupt, living in a once grand villa seized by the bank. Jimmy has no cent left and roams the supermarkets garbage to find food for his dogs. He has no help from municipality or any other institution.
-----------------------------------------------------------------
Maltretowane, bezpańskie psy w mieście Thessaloniki znalazły swojego obrońcę. Jest nim Pan Jimmy Samaras, postać znana i kontrowersyjna w całej Grecji. 25 lat wcześniej pan Samaras był znanym fizjoterapeutą gwiazd Hollywood lat 50-60'.Przeto znał tak sławnych ludzi jak M.Monroe, F.Sinatra, Ch.Heston, T.Savalas i wielu innych do których dotarła wieść o "złotych palcach" Greka. Po powrocie do Grecji, cały swój majątek przeznaczył na ratowanie bezdomnych zwierzaków.

Teraz jest bankrutem. Mieszka w swojej zdewastowanej willi z 250 psami, których jest jedynym żywicielem i opiekunem. Samaras chroni te psy przed rządowymi schroniskami dla zwierząt w których zwierzęta są po prostu usypiane. Kilka lat temu gościła w jego niecodziennym schronisku BBC: bbc.co.uk/insideout/south/series9/week_three.shtm...

Zainteresowanym polecam obejrzeć mój film. Przedstawiam w nim zjawisko, które można by nazwać "Robin Hoodztwem". Myślę, że fanom Robin Hooda szczególnie przypadnie do gustu. Los tych biednych zwierząt stoi pod znakiem zapytania. Pan Samaras, chociaż silny i bardzo energiczny ma już 78 lat. Jednak wciąż nie poddaje się i walczy o te zwierzaki. Wydawać by się mogło, że to syzyfowa praca - a jednak Pan Samaras nie traci nadziei na rozwiązanie sprawy niechcianyc piesków. Jeszcze rok temu na jego posesji znajdowało się ponad 700 psów.

Realizacja filmu była trudna. Wyobraźcie sobie mieszkanie, w którym codziennie ponad 200 psów musi się gdzieś załatwić.

2009/03/09

Awantura w cyrkowym namiocie (bez aktywizmu)

Express Ilustrowany

Awantura w cyrkowym namiocie - było nerwowo, bo wpuścili za dużo ludzi

dziś

Setki osób, głównie rodziców z kilkuletnimi dziećmi, przeżyło nerwowe chwile w cyrku Arlekin. W sobotnie popołudnie do namiotu przy al. Piłsudskiego wpuszczono zbyt dużo ludzi.

Zirytowani widzowie zaalarmowali miejskie służby, obawiając się o swoje bezpieczeństwo (w razie ewakuacji ludzie mogliby się stratować). Interweniowali funkcjonariusze straży pożarnej.

- Najpierw nie mogłem zaparkować, potem stałem w kilometrowej kolejce po bilet, w końcu mało mi dziecka nie stratował tłum pchający się do środka - opowiada rozemocjonowany Mikołaj Karpiński, który wybrał się na spektakl o godz. 15. - Wejście było tylko jedno, miejsca zajęte, ludzie kłócili się, pchali.

- Jedni kładli na ławkach torby, kurtki, inni nie mieli gdzie usiąść - dodaje Kamila Grabska, która przyszła z dwiema córkami.

- Rzeczywiście, byliśmy zaskoczeni liczbą gości - przyznaje Krzysztof Mazur, dyrektor cyrku. - Dzieci do 12. roku życia wpuszczamy za darmo. Sprzedaliśmy ok. 600 biletów, ale miejsca jeszcze były. Prosiliśmy gości o przesiadanie się, ale ponieważ nie chcieli, dostawialiśmy krzesła. Niezadowoleni narzekali na złe warunki. Jedna z pań po pierwszej części zrezygnowała i wyszła, zwróciliśmy jej pieniądze. Po interwencji straży pożarnej na drugim przedstawieniu było już spokojnie.

Straż pożarną zaalarmowali sami widzowie.

- Zgodnie z certyfikatem namiot cyrkowy ma 780 miejsc, a według nas ludzi było znacznie więcej - stwierdza st. kpt. Robert Sikorski. - Dostawiono krzesła między widownią a areną. To zdecydowanie ograniczało drogi ewakuacyjne. Na dodatek nie były one oznakowane, a dodatkowe wyjścia - zamknięte. W sytuacji zagrożenia wyprowadzenie widzów byłoby utrudnione. Nakazaliśmy ograniczenie liczby gości na kolejnych przedstawieniach.

(mj)

Zainteresowanie sobotnim spektaklem cyrku Arlekin przerosło organizatorów - namiot pękał w szwach.

- Express Ilustrowany